środa, 3 kwietnia 2013



   Studniówka to naprawdę gorąca impreza. Nie tylko z powodu ilości tańców, szybkiego tempa balu, ale także dla osób takich jak ja, to okres (krótki, bo krótki) obserwowania. Moje obserwacje rzadko kończą się na praktyce, ale nie wiązałem z tym nigdy wielkich nadziei, także moja historia będzie w pewnym sensie przełomem, a nawet "przełamem", bo przełamałem pierwsze lody.
   Nazywam się Tomek. Myślę, że taka informacja będzie wystarczająca, bo nie trzeba być mistrzem dedukcji, by domyślić się, że mam osiemnaście lub dziewiętnaście lat, w tej sytuacji ubrany jestem w garnitur, ale warte wzmianki jest to, że jestem szczupłym, niewykształconym mięśniowo myślicielem. Tyle warto o mnie wiedzieć, bo nie o mnie jest ta opowieść, tylko o pięknej otoczce, która okrywa nogi kobiet, co dla mnie jest maniakalnie fantastyczne. 
   Stałem po odtańczeniu poloneza, zjedzeniu smacznej zupy i kilku tańcach niedaleko parkietu i piłem napój. To był ten moment, gdy dziewczyny zaczęły ściągać buty, ukazując widok swoich stóp, co odkrywało pewną tajemnicę, ale dopełniało obrazu idealnej całości nóg odzianych w rajstopy lub pończochy.

- Tańczysz, czy tylko patrzysz? - zapytała Monika, koleżanka ze szkoły, z którą rozmawiałem nader rzadko, ale czułem do niej sympatię.

   Zanim jednak potańczyliśmy, musiałem ją zaprowadzić na dancefloor, co pozwoliło mi przez chwilę ogarnąć sytuację. Pięknie, cudownie! Krótka spódniczka, z lekko widoczną podwiązką, piękne błyszcząco-cieliste rajstopy, które przyprawiały mnie o szybszy oddech. Myślę, że fazy tańca nie będę tutaj opisywał, bo każdy z nas wie, że podczas przytulania podczas skocznej muzyki każdemu puszczają lekkie soki. Po takiej, krótkotrwałej, jak się zdawało, radości, wróciłem do mojej partnerki - Izy, która nudziła się przy stole.

- Chodź potańczyć, dobrą nutę teraz grają! - zawołałem do niej.
-Nie mam teraz ochoty, Tomek, proszę cię. Za kilka chwil może, trochę mi niedobrze po tej zupie - odpowiedziała i gdy chciałem jej pomóc, podeszła do niej koleżanka, dając mi sygnały głową, abym zostawił ją na chwilę.
- Trudno... - pomyślałem i w jednej chwili zauważyłem, że Monika patrzy się na mnie i chce prawdopodobnie znów zatańczyć.

   Na moje nieszczęście, wokół niej pojawił się jej partner i musiałem szukać kolejnej dziewczyny do rozruszania kości. Rozglądając się, pomyślałem że odczekam tę piosenkę, obserwując po prostu to, co mnie tak kręci. Najpierw spojrzałem na koleżankę z klasy, która w gustownej fioletowej sukni podskakiwała w rytm muzyki, ukazując swe drobne nóżki. Każda z nich była dziełem sztuki, oczywiście odzianymi w boski wynalazek - rajstopki. Najbardziej podniecającą częścią jest spojrzenie na stopę od spodu, co powoduje u mnie natychmiastowe podniesienie się sprzętu. Kolejna była dziewczyna, którą znałem wcześniej, z równoległej klasy. Ta miała srebrną suknię, właściwie sukienkę. Spojrzałem na jej lekko umięśnione łydki - zapewne z powodu częstego noszenia obcasów. Ta dziewczyna miała piękne, zaokrąglone pięty, które połyskiwały w świetle reflektorów oraz te gładkie łydki - lekko wypukłe i oczywiście błyszczące. Z roztargnienia rozglądałem się co chwile za tymi najpiękniejszymi, aż...

- Dlaczego stoisz? - pytanie wyciągnęło mnie ze stosu przemyśleń.
- Bo obserwuję... - nie do końca jednak byłem przytomny albo po prostu byłem lekko pijany tym alkoholem, którego absolutnie nie wolno pić na studniówkach.
- Rzeczywiście, niektóre ładnie ubrane - uśmiechnęła się Monika.
- Ach, oczywiście, przepraszam za mój stan, zamyśliłem się - odpowiedziałem szybko.
- Tak, to widać. Idziemy tańczyć, Tomuś - to ostatnie słowo wzbudziło we mnie lekkie podniecenie, rzadko ktoś tak do mnie mówił, właściwie nigdy.

   Poszliśmy znów, by oddać się chwili, gdy kątem oka (tak, obserwowałem ukradkiem błysk tych pięknych nóżek) zauważyłem, że Monice zsunęła się podwiązka. To była dla mnie okazja, by poznać z bliższej perspektywy jak wyglądają prawdziwe rajstopy na pięknych nogach. Kucnąłem i niby z nieudolnością podnosiłem tę czerwoną podwiązkę. Najpierw przyglądałem się stopom, każdy palec po kolei, kostka (nawet teraz, gdy o tym mówię, mam przed oczami ten obraz) i poczułem to, delikatnie, starałem się czerpać jak najwięcej z tej chwili. Jeśli jesteście takimi fanami nylonu, jak ja, to wiecie jak wyglądają nogi w lekkiej ciemności, na które pada światło. Ja miałem okazję ich dotykać, zacząłem nawet delikatnie masować i wsłuchiwać się w ten gładki szmer...
   W tej chwili padł cios. Tak, cios! Partner Moniki wyraźnie się na mnie zdenerwował, wywnioskowałem to z kopniaka z zaskoczenia. Wstałem, nie boję się tych niby-mięśniaków, którzy poruszają się, jak kloc na taśmie, a o walce mają tyle wiedzy, ile z filmów akcji. Z mojej strony nadszedł cios ogłuszający w uszy, co widocznie zachwiało "kozakiem, który potrafi kopnąć z zaskoczenia". Kolejny cios poszedł już w korpus, ale widziałem, że zbliża się zagrożenie ze strony nauczycieli, dlatego plunąłem jednemu z jego bodyguardów na koszulę, co tak rozgniewało tego człowieka, że puszczając wiązkę najgorszych wulgaryzmów, uderzył mnie w twarz. Nauczyciele przyszli w porę i zabrali kolesi z sali. Wewnątrz mnie grała muzyka podniecenia, bólu, radości oraz satysfakcji. Pociągnąłem Monikę na korytarz, gdzie było niewiele osób i czułem, że to nie ja ciągnę tę dziewczynę, tylko ona ciągnie mnie i ciągle szepcze mi do ucha:

- Czas na krótką chwilę zapomnienia...

   Wydawałoby się, że gnaliśmy, ale czas spowolnił niemiłosiernie, aż w końcu wpadliśmy do łazienki, właściwie już się całując. Stał tam jeszcze jakiś chłopak w białym garniturze, ale orientując się, co się święci wyszedł z uśmiechem na ustach. Zacząłem całować Monikę po szyi, dotykałem jej nóg, czułem pod palcami jej perfekcyjne uda, które chciałbym trzymać zawsze, po prostu zawsze...
   Drugą ręką podniosłem jej prawą nogę i starałem się założyć ją na ramię, ale w tym celu musiałem podnieść ją i przygnieść delikatnie do ściany. Teraz byłem panem sytuacji i bałem się, że traktuję tę dziewczynę nieco przedmiotowo, ale presja chwili kazała mi o tym zapomnieć. Zsunąłem trochę w dół jej pięknie świecące rajstopki, aby mieć dostęp do jej muszelki i jednocześnie lizałem jej stopę, która podskakiwała lekko, zapewne z powodu łaskotania. Taka piękna chwila, posiadałem jej ciało w mych rekach i wiedziałem, że grają nami instynkty, dlatego też ściągnąłem moje bokserki. Postawiłem na chwilę rozczochraną Monikę, jedną ręką zakładałem prezerwatywę, drugą masowałem jej pierś. Piersi miała idealnie harmonijne, soczyste. Z kondomem na penisie lizałem jej sutki, by po chwili w uniesieniu wejść w nią pewnym ruchem. Moment nie do opowiedzenia, nawet przez najtęższe umysły literatury, a co dopiero przeze mnie. Uprawialiśmy seks, taki jaki znałem tylko z mojej wyobraźni, bo nigdy nie było dane mi ujrzeć tak pięknego filmu erotycznego. Niestety, nie mieliśmy zbyt wiele czasu na grę wstępną, dlatego obyło się bez lizania jej słodkich warg pomiędzy tymi pięknymi udami. Z każdym mym ruchem Monika jęczała tak, że pewnie ludzie z korytarza przechodzili z uśmieszkiem na twarzy. Mnie to akurat podniecało, łapałem te chwilę pełnymi garściami, głaskałem jej nogi, poruszałem mym penisem w jej wnętrzu z pewnością, ale bez wielkich namysłów. Po tym akcie uniesienia, wiedziałem, że będę dochodził do orgazmu. Doszedłem jednak znacznie szybciej, niż myślałem, jednak zapewne była to sprawka tej chwili, która igrała z moim ciałem oraz był to mój pierwszy raz. Dlatego nie wiem kiedy kobieta szczytuje, ale miałem nadzieję, że dałem tej dziewczynie wiele radości, a po tej wieczności, która trwałą około kilkunastu minut, staliśmy oboje w bezruchu, starając się uspokoić puls i oddech.

- Gdzie byłeś? - zapytała mnie na sali Iza.
- W łazience - odpowiedziałem, wcale nie kłamiąc.

Odwróciłem się na chwilę i ujrzałem Monikę, która szła powoli, a z powodu moich niedawnych wspomnień, o których wam tu opowiadałem, poczułem że prącie znów zaczęło przypominać o swojej obecności.

- Uspokój się, nie jesteś takim zwierzęciem! - powiedziałem do siebie po cichu i z wyrzutem.
- Słucham? - zapytała moja partnerka.
- Nie, nic - odrzekłem z uśmiechem i zauważyłem, że Iza też zdjęła swoje buty, ukazując śliczne stópki odziane w cielisty nylon, połyskujący i przynoszący mi tyle radości. Wziąłem ją na ręce, by przyjrzeć się bliżej jej rajstopkom, a uwierzcie mi, z bliska wyglądały pięknie.

   Spojrzałem Izie prosto w oczy i ujrzałem ten błysk i uśmiech, który zawsze przyprawia mnie o ciarki na całym ciele, miłe ciarki trzeba dodać. Zaniosłem moją partnerkę na środek parkietu, gdzie nie istniały dla mnie teraz inne pary. W tej chwili zaczęliśmy tańczyć... Ach, jak pięknie się poruszała...
   

0 komentarze:

Prześlij komentarz