niedziela, 29 września 2013



UWAGA! Jeśli myślisz, że to kolejny wpis z kpinami w stronę Piotra, to jesteś w błędzie.
Kojarzycie tego gościa? To jeden z kilku pionków w firmie MonaVie. W sumie to nie jest ważne, czym ta firma się zajmuje, ważne jest podejście Piotra Blandforda do tematu.
Są możliwe dwie opcje:
- facet jest geniuszem i udaje swoje zaangażowanie, wykiwując w ten sposób tłum hejterów;
- facet jest maksymalnie zaangażowany w swoją pracę.

I to jest fajne!

Człowiek, jakim nie byłby pionem w tej firmie, to przynosi zysk i sam prawdopodobnie sam ma sporą kasę z tego, że oglądamy jego video.
Półtora miliona wejść na filmik i strona internetowa jako intro <?> = ZYSK

I tylko zysk się tu liczy.
Nie to, że Piotr zrobił z siebie idiotę, nie to że ślepo wierzy w politykę firmy (bo i tak z taką charyzmą pociągnie za sobą tłum ludzi), liczy się to, że on naprawdę biegnie i staje się diamentem.

I wiecie co? To jest właśnie fajne.

Gdyby ktoś nie widział, to:



Dlaczego próbujemy zdobyć coś, czego i tak nigdy nie osiągniemy? No i dlaczego staramy się walczyć o coś, co jest poza zasięgiem naszych rąk?

- No jak to? Przecież są osoby, którym się udaje...

Zakładając sytuację, że rzecz jest nie tylko nie do zdobycia teoretycznie, ale też praktycznie, załóżmy taką sytuację:

Mężczyzna, lat 30, całkowicie zdrowy na umyśle, stara się polecieć z własnego ogródka na planetę Neptun! Akurat na tę planetę, bo podziwiał ją od kiedy był dzieckiem, a od paru lat we własnej piwnicy tworzył rakietę, by tam dolecieć. Sytuacja beznadziejna, ale ów człowiek podejmuję tę decyzję, prawdopodobnie nie po to, by wylądować na Neptunie (założyliśmy, że jest zdrowy na umyśle), ale po to, by przez tę jedną sekundę poczuć możliwość wyruszenia w przygodę i kilka sekund tego przyjemnego wiatru, zanim piźnie o ziemię. Robi to też dlatego, że ma taką chęć i nikt mu nie może tego, kurwa, zabronić.

Pamiętacie tekst Rysia z filmu: "Czas surferów"?
Coś panu powiem. Kiedy mój ojciec był mały chodził po drzewach i pewnego razu spadł i poczuł, że moment lotu był najprzyjemniejszym momentem w jego dotychczasowym życiu, wchodził więc coraz wyżej i leciał coraz dłużej, upadki były coraz boleśniejsze, mimo wszystko robił to.

A to video tylko potwierdza tę tezę (od 1:10):