Dlaczego próbujemy zdobyć coś, czego i tak nigdy nie osiągniemy? No i dlaczego staramy się walczyć o coś, co jest poza zasięgiem naszych rąk?
- No jak to? Przecież są osoby, którym się udaje...
Zakładając sytuację, że rzecz jest nie tylko nie do zdobycia teoretycznie, ale też praktycznie, załóżmy taką sytuację:
Mężczyzna, lat 30, całkowicie zdrowy na umyśle, stara się polecieć z własnego ogródka na planetę Neptun! Akurat na tę planetę, bo podziwiał ją od kiedy był dzieckiem, a od paru lat we własnej piwnicy tworzył rakietę, by tam dolecieć. Sytuacja beznadziejna, ale ów człowiek podejmuję tę decyzję, prawdopodobnie nie po to, by wylądować na Neptunie (założyliśmy, że jest zdrowy na umyśle), ale po to, by przez tę jedną sekundę poczuć możliwość wyruszenia w przygodę i kilka sekund tego przyjemnego wiatru, zanim piźnie o ziemię. Robi to też dlatego, że ma taką chęć i nikt mu nie może tego, kurwa, zabronić.
Pamiętacie tekst Rysia z filmu: "Czas surferów"?
Coś panu powiem. Kiedy mój ojciec był mały chodził po drzewach i pewnego
razu spadł i poczuł, że moment lotu był najprzyjemniejszym momentem w
jego dotychczasowym życiu, wchodził więc coraz wyżej i leciał coraz
dłużej, upadki były coraz boleśniejsze, mimo wszystko robił to.
A to video tylko potwierdza tę tezę (od 1:10):
0 komentarze:
Prześlij komentarz