środa, 3 kwietnia 2013


Zimowa pora jest okresem, w którym warto się zastanowić, co będzie, gdy się zrobi cieplej? Oczywiście wiadomo, że łatwiej będzie się opalić, wyjść do parku, nosić się w krótkich spodenkach itd.
Ale czy te plany są sprecyzowane?
Stworzyłem niedawno, razem ze swoją dziewczyną listę marzeń, które postaramy się zrealizować. Jak dobrze znałbym moje życie, to pomyślałbym że gówno mi się uda, a nie wakacje. Ale ten rok będzie inny. Stuprocentowo wszystko będzie lepiej, jeśli dać wiarę wydarzeniom, które zmieniły mnie jesienią. Zimowa pora tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że potrafię zaskoczyć sam siebie rzeczami, do których tak wcale nie w tak odległym okresie czasu, nigdy nie przywiązywałbym wagi.
Cóż to za lista planów?

1. Wypad nad jezioro (jak po prawej) na kompletnym chilloucie; dać nura w jezioro, poleżeć i pogadać z ludźmi na plaży

2. Domek. Nie mój własny, ale zabawa w biwakowanie na domku z zaufanymi ludźmi, przy których dobra popijawa nie zakończy się nieprzyjemnościami. Ognisko, grill włącznie w tym punkcie.

3. Narty wodne. Kajaki. Łódka.

4. Planem jest także dorobienie sobie trochę grosza do startu w studia magisterskie. Nie jest ważne jak i gdzie, ważne będzie ile.

5. Trochę świętego spokoju. Tak po ludzku, odcięcie się od wszystkiego na parę dni. Oaza ukojenia...

6. No, a reszta... będzie spontanem.

Spontaniczność jest o wiele lepsza, niż tworzenie całego rysopisu planów, chociażby z tego względu, że planu musisz się trzymać, bo się wszystko posypie, a nawet jak się trzymamy dokładnie schematu, to tracimy siły na czerpanie przyjemności z danych czynności, co wpędza we frustrację i całkowicie pierdoli radość, która powinna płynąć z wakacji, prawda?

Prawda.

0 komentarze:

Prześlij komentarz