Adaś miał urodziny w czerwcu. Tak wyszło, że opieka nad nim przypadła akurat jego chrzestnej, czyli Kasi. Rodziców w tym czasie nie było, oboje wyjechali w podróż służbową, ale obiecali, że nazajutrz wrócą i przywiozą swojemu maluchowi mnóstwo prezentów.
Cała zabawa urodzinowa Adama była już przygotowana. Ogród wokół domu przypominał wesołe miasteczko. Miał przyjść iluzjonista, miało być dużo słodyczy i duża ilość oranżady. W dniu urodzin do Adasia przyszła spora liczba znajomych z podstawówki i jego rodzina. Wszyscy się dobrze bawili, u nieco starszych w ruch poszedł alkohol, ale wszyscy znali umiar. Kiedy przyszedł czas sztuczek magicznych przedstawianych przez młodego iluzjonistę, wszyscy byli zdumieni jego umiejętnościami. Udało mu się przeciąć wpół Gabrysię, ale tak, że nic się jej nie stało. Sprawił, że na chwilę zniknął Franek, ale pojawił się pod stołem. Ogólnie masa zabawy, aż do czasu, gdy okazało się, że nie ma komu śpiewać „Sto lat”.
Adaś przepadł, jak kamień wodę. Nawoływania na nic się nie zdały, a poszukiwania trwały około dwóch godzin, aż ktoś sprawdził piwnicę domostwa. Adaś leżał z zardzewiałą piłą rozcinającą mu brzuch, widocznie starając się powtórzyć sztuczkę iluzjonisty.
Kasia, opiekunka Adama, po tym zdarzeniu popełniła samobójstwo, a rodzice, wracając do domu ze łzami w oczach spoglądali czasami tylko na wiezione przez nich zabawki urodzinowe.
0 komentarze:
Prześlij komentarz